wiktor | Aromat/barwa:
morski, sugestia medyczności oraz (równie minimalnie) wędzarnia w tle, czuć konglomerat wielu beczek, jest także stojąca, spokojna woda... mniej ostrości, mniej soli niż w wersjach single cask, aromat bardziej wyważony, wszakże zdecydowanie przyjemny!
Smak/finish:
naciera falą dymu i chwilową kwaskowatością, gdy ta zaniknie pozostaje sympatyczne poszczypywanie na języku oraz słodkie akcenty wędzonych owoców, pieprz, suszone śliwki, błoto, na drugim planie poszycie kutrów, morski przybój... torfowe przygody w krainie dymu i ognia...
Uwagi:
czy tylko ja odnoszę wrażenie, że niezależna Lagavulin staje się ostatnio synonimem wysokiego poziomu?
Ocena: |